|
Wysłany: Nie 21:40, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
mi sie nasuwa taka interpretacja:
Mi się ten utwór kojarzy wyraźnie z życiem człowieka. A raczej z drogą nawrócenia. Już pierwsze słowa sygnalizują to - przemówienie Bilba z przyjęcia urodzinowego, na którym się pożegnał z gośćmi i zniknął. 'Podmiot liryczny' ( ) w tym utworze również wyraża chęć takiego właśnie zniknięcia z tego świata - nie wyraża zgody ani chęci na życie w nim, ponieważ ten świat jest zły i grzeszny.
Następnie śpiewa: 'Znów, znów wracam po nocy'. Z tego co pamiętam, toczyła sie chyba dyskusja czy 'po' w tym przypadku oznacza 'w następstwie' czy też 'podczas'. Ja zakładam że to pierwsze znaczenie jest dobre. W tym wersie porusza autor dwie ważne kwestie:
1. Noc się skończyła. Skończyła się ciemność i nastała jasność. Skończył się grzech a zacząło się praworządne życie.
2. Wraca, czyli że początkowym stanem jego ducha nie była noc. Najpierw był dzień - czyli życie niegrzeszne, a dopiero potem nastała noc, po której teraz znów wraca do dnia. W zasadzie wynika to w jakiś sposób z Pisma świętego - życie w raju. No i przecież można by powiedzieć, że nie licząc grzechu pierworodnego, który nie dla wszystkich jest sprawą oczywistą, to dzieci też żyją bezgrzesznie - powiedzmy, przez ileś tam początkowych lat. I ostatnia jeszcze rzecz - przed narodzinami dusza ludzka chyba już istnieje, i oczywiście bez grzechu. Więc są to jakby potwierdzenia, że faktycznie 'noc' nie jest naszym stanem wyjściowym.
'Znów wyjeżdżam skoro świt' - tak właśnie jest. Gdy tylko choć trochę uda nam się zrealizować ucieczkę od grzechu, gdy już zaczyna być lepiej, i jeszcze na dodatek sobie pomyślimy, że oto nam się zaczęło udawać nie grzeszyć, to wtedy pokusa i grzech dopadają ponownie i cały plan upada. Powracamy do grzechu ('wyjeżdżamy'), nie gdy nastanie światłość, ale już gdy zacznie świtać - taka szarość jeszcze nie pewna, czy noc to czy dzień.
'Nikt mnie nie widział, tylko ty'. Zdecydowana większość chyba naszych grzechów pozostaje w ukryciu dla innych ludzi. Nawet jeżeli jest się niewierzącym, to duża część z nich jest albo zakazana prawnie, albo moralnie wątpliwa. Dlatego też nie afiszujemy się z ich popełnianiem. A już na przykład grzechy popełniane w myśli, to w zupełności nie są 'widoczne' dla innych ludzi. Niemniej pozostaje ktoś kto widzi w ukryciu. Tym kimś jest Bóg. I niezależnie jakbyśmy skrycie grzeszyli ('nikt mnie nie widział'), to i tak On to będzie widzieć ('tylko ty'). Że w wersie tym jest mowa o Bogu, zdaje się potwierdzać wers następny...
'nikt mnie nie kochał tak jak ty'. Jedynie miłość Boga jest wobec nas tak wyjątkowa. Bezwarunkowa i pełna. Żaden człowiek nie potrafi nas pokochać taką miłością. Więc zasadne całkowicie jest stwierdzenie, że tylko Bóg mnie tak kocha.
W ten sposób doszliśmy do ostatniego wersu pierwszej zwrotki - 'śpiących topól'. Muszę przyznać, że sprawiły mi one trochę problemu. Ale jak się okazuje, o topoli można przeczytać coś takiego: "ze względu na jej liście drżące przy najlżejszym podmuchu wiatru jest symbolem bólu i skargi, u Greków uchodziła (...) w szczególności za symbol skargi zmarłych". Wszystko pasuje - jeśli człowiek grzeszy, to prędzej czy później zaboli go to, że postąpił tak a nie inaczej, a wtedy będzie się uskarżać; no i jeszcze często chyba mówi się na człowieka grzesznego, że jest 'umarły' - oczywiście nie w sensie dosłownym. Więc to my jesteśmy tymi topolami. Pozostaje tylko pytanie czemu 'śpiące', ale o tym za chwilę...
Najpierw rozpatrzmy 'nocy blask' - drugą część tego ostantiego wersu. Jest to oksymoron - no bo przecież jakżesz noc może jaśnieć - ale jest on oparty na codziennym doświadczeniu. Często bowiem grzech jawi się nam jako coś dobrego, jako coś co należy zrobić, a potem okazuje się być inaczej. W ten sposób ulegamy pokusie, 'pięknorękiemu aniołowi śmierci'.
Podzielcie sie swoimi odczuciami!
|
|